niedziela, 10 marca 2013

szósty.


                Niedziela zdecydowanie nie była ulubionym dniem siatkarza. Taki stan rzeczy miał miejsce od rozwodu. Kiedyś był to jedyny dzień w tygodniu, który Daniel mógł spędzić z rodziną. Dziś już tak naprawdę nie miał rodziny, więc i niedziela stała się pusta i samotna. Kiedyś czekał na ten dzień, dziś chciał go tylko przetrwać. Ze względu na to, że do gorliwych katolików już nie należał, o ile w ogóle jeszcze wierzył, to niedziela była dla niego dniem zakupów, sprzątania mieszkania, robienia prania i innych drobnych czynności. Chociaż były również niedziele, które lubił. Szczególnie takie, podczas których grali mecz. Jeśli jeszcze wygrali, to już całkiem uwielbiał te dni. Ta niedziela jednak taka nie była. Ciągnęła się jak flaki z olejem. Daniel według swojego wolno-niedzielnego rytuału postanowił wybrać się na zakupy, które polegały na tym, że najpierw przygotowywał listę najpotrzebniejszych rzeczy, po czym w sklepie okazywało się, że zgubił ją gdzieś po drodze lub nie zabrał z domu i później chodził po sklepie wrzucając do koszyka wszystko, co wpadnie mu w oko. Najczęściej kończyło się na tym, że wracał do domu z całą masą rzeczy których nie potrzebuje oraz bez tego po co pojechał.
                Daniel chodząc po sklepie myślał o byłej żonie. Było mu przykro, że całe jego małżeństwo było oparte na kłamstwie. Może ona się po prostu zagubiła i byłoby lepiej gdybym dał jej na spokojnie wszystko wyjaśnić? Pytał sam siebie stojąc przy półce ze zdrową żywnością. Nie, Daniel nie jadł kiełków sojowych ani nic w tym stylu. Po prostu przechodząc zatrzymał się w tym akurat miejscu i pogrążył w rozmyślaniach. Patrzył niewidzącym wzrokiem w przestrzeń. Nagle coś przykuło jego uwagę. Kilka metrów przed nim stała para. Kobieta miała czapkę zupełnie identyczną jak ta, którą kupił żonie, gdy byli kiedyś na zakupach. Kobieta nagle odwróciła się i znieruchomiała. Daniel też zamarł, bo okazało się, że to faktycznie jego żona. W tym momencie jego spojrzenie spotkało się ze wzrokiem mężczyzny, którego trzymała za rękę Natalia. Był to dla Daniela kolejny szok, bo okazało się, że nowym wybrankiem jego byłej żony jest nie kto inny jak wiceprezes Skry – Grzegorz. Ciekawe czy jego też zdradza. Pomyślał Daniel, a zaraz za tą myślą przyszła fala pytań, których absolutnie by nie chciał. Czy byli razem już podczas trwania ich małżeństwa? Czy to on jest ojcem Lenki? Nie, na to pytanie Daniel nie chciał znać odpowiedzi. Jeszcze nie teraz. Jeszcze nie jest na to gotowy i nie wie, czy szybko będzie. Nie chcąc już dłużej stać tam jak idiota i mierzyć się z nimi wzrokiem. Zabrał swój wózek i szybko ruszył w stronę kas nie oglądając się na zostawioną za plecami parę.
                Daniel siedział w samochodzie na parkingu wielkiego supermarketu i nie wiedział co ze sobą zrobić. Czuł się jak sparaliżowany. Nie, nie był zazdrosny o Natalię, o to, że się z kimś spotyka. Nie czuł absolutnie żalu do Grześka, że jest obecnym mężczyzną byłej żony Daniela. Środkowy nie jest przecież psem ogrodnika. Natalia jest wolna i może się spotykać z kim tylko chce. Paraliż ten wywołało jedno pytanie tłukące się w jego głowie i nie dające mu spokoju Czy Lenka jest córką Grześka? Daniel wiedział, że będzie musiał się tego dowiedzieć, aby móc normalnie funkcjonować mijając codziennie Grzegorza na korytarzu hali Energia. Ale nie chciał tego wiedzieć dziś. Wiedział, że musi się uspokoić i oczyścić z nadmiaru emocji zanim zacznie rozmowę z żoną.
                Znał dwa sposoby na rozluźnienie i pozbycie się złości. Jeden z nich – alkohol zdecydowanie odpadał, ponieważ Daniel był profesjonalistą a jutro rano miał trening więc nie mógł się zalać na smutno. Drugim sposobem był dobry seks i Daniel wiedział, kto może mu w tej kwestii pomóc. Wybrał więc numer na swojej komórce i czekał, aż przestanie grać melodyjka ustawiona przez Amelię jako oczekiwanie na połączenie, czyli Kings of Leon – Sex on fire. Na myśl jak dobrze pasuje dziś ta piosenka, Daniel aż się uśmiechnął. Gdy usłyszał w słuchawce słodki głos Amelii mówiący
-witaj panie siatkarzu – jego uśmiech stał się jeszcze szerszy – czegóż to pragniesz w tę smętną niedzielą?
-ciebie oczywiście – odparł Daniel bez ogródek, bo nie wiedział sensu ukrywania swoich zamiarów. Niepisana umowa między nimi była taka, że łączy ich tylko dobry seks. Bardzo dobry nawet. Obojgu to pasowało. Bez miłości i zobowiązań. Wszystko tylko dla obopólnej przyjemności i za zgodą obojga.
-w takim razie widzę, że mamy podobne pragnienia. Zapraszam do siebie. Kupiłam dziś dobre wino i, chociaż miałam je wypić sama, chętnie się nim z Tobą podzielę.
-będę za pół godziny.
-czekam. Powiedziała po czym się rozłączyła.
Daniel pojechał do domu, szybko rozpakował zakupy i spakował swoją torbę treningową, którą wrzucił do auta na wypadek, gdyby się odrobinę zasiedział u Amelii. Później było już tylko wino, kobieta i seks. 

***

Zacznę od przeprosin, bo nie było mnie tu cholernie długo. Powodów mojej absencji jest kilka. Pierwszym jest kompletny brak czasu. Nie wiem co to się ostatnio porobiło, ale każdą chwilę mam czymś zapełnioną. Chociaż chyba wiem - moja uczelnia uważa, że jesteśmy cyborgami nie mającymi życia osobistego, albo chciałaby z nas takich zrobić. Ale my, dzielni studenci, nie dajemy się i wyrywamy każdą wolną chwilę tylko dla siebie. Jako, że tych chwil jest niezbyt dużo, to zawsze były plany na coś innego niż pisanie. Poza tym Daniel jest strasznie oporny i nie chce się dać łatwo opisywać. Moja wena poszła sobie gdzieś i nie chciała wrócić. Ale może się udało? Może będzie trochę lepiej? Nie wiem i nic nie obiecuję. Jak coś się urodzi dalej to pierwsi się o tym dowiecie, bo utknęłam w martwym punkcie ostatnio. I jest jeszcze jedna rzecz za którą chciałam bardzo przeprosić. Mianowicie za to, że mam ostatnio ogromne zaległości w czytaniu Waszych blogów. Powód jest taki jak powyżej. Wybaczycie? Pozdrawiam. Adrenalina

12 komentarzy:

  1. No, no, nieźle sobie Natalia baluje. Hm, na jej miejscu na pewno nie chodziłabym z takim facetem, na dodatek po rozwodzie, w miejscach typowo publicznych. A że Pliński ciężki charakter, to odreagować sobie musiał, jakże by inaczej. W sumie fajny taki luźny związek. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuuuu jak kryzys to Amelia? :D Nooo lepsze to niż schlanie się w trupa oczywiście! :D No i to starcie między regałami w supermarkecie absolutnie nie należało do najprzyjemniejszych.... Współczuję. Ale 'na końcu zawsze jest dobrze a jeśli nie jest to znaczy że to jeszcze nie koniec' :)
    ściskam, F. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie spotkanie z żoną ( no ok, byłą żoną) i jej nowym (a być może starym) facetek na pewno nie jest zbyt przyjemne. Amelia jednak nie jest lekiem na całe zło i prędzej czy później nie wyjdzie z tego nic dobrego.

    Przy okazji zapraszam na przedostatni rozdział na:
    http://i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com/
    a także na prolog na:
    http://walcz-o-mnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na ostatni rozdział na: http://i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com/ Pozdrawiam serdecznie ;)

      Usuń
  4. Widzę że mam z Danielem jeden wspólny punkt, nienawidzę niedzieli, nigdy nie lubiłam, nawet jeżeli wtedy wypada mój jedyny wolny dzień w tygodniu, jakoś nigdy sobie jej zorganizować nie mogę. Spotkania z byłymi nigdy nie są przyjemne, jeszcze gdy u boku tej osoby widzimy kogoś innego. Szkoda mi Daniela bo teraz będzie zachodził w głowę czy Grzegorz to ojciec Lenki, a takie domysły nigdy dobre nie są. Na całe szczęście jest Amelia i tak pozwoli mu choć na kilka chwil zapomnieć

    Doskonale cię rozumiem z brakiem wolnego czasu i tez on się ostatnio gdzieś zapodział :(

    OdpowiedzUsuń
  5. http://walcze-bo-warto.blogspot.com zapraszam na opowiadanie o Grześku Kosoku ;)
    Pozdrawiam poziomkowa.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiedziałam, że żona Daniela jest z kimś kogo on zna. A czy wiceprezes jest też ojcem Leny? Możliwe, choć to nie byłoby dla mnie tak wielkie zaskoczenie niż jakby był nim taki Mariusz Wlazły :P Sposób na odreagowanie totalnie przeze mnie niepochwalany, ale to jest takie... Plinowate. W sensie, wiesz, pasuje do jego charakteru :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Matko, jeden z najlepszych blogów. Naprawdę. Chylę czoła i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam ciepło :)

    A ja produkuję się tutaj: www.miloscisiatkowka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Niedziela, o zgrozo... tez nie lubie tego dnia ;p wiec mu sie nie dziwie ;p
    Nigdy bym nie pomyslala, tk jak on, ze ojcem jego dziecka moze byc wiceprezes jego klubu.
    Jednak + dla Pliny ze sie nie zalamal ;)
    Piszesz swietnie i na pewno tu wroce i czekam na kolejne rozdzialy ;) zapraszam tez do siebie na lekko nienormalne opowiadanie ze specyficznym poczuciem humoru ;)
    http://mydlo--powidlo.blogspot.com/

    oraz na nowego siatkarskiego bloga o koledze z druzyny Daniela, Aleksie ;)
    http://ona-on-siatkowka.blogspot.com/
    zapraszam i pozdrawiam ;*
    Zakręcona ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja uwielbiam niedziele. Plina i Amelia czy tu szykuje się coś poważnego ?
    Niby czemu nie :)
    POZDRAWIAM
    WINIAROWA:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jedyneczka u mnie i Alka Atanasijevicia
    http://ona-on-siatkowka.blogspot.com/

    Gorąco zapraszam ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ujjj :D Zajebisty blog, coś czuję, że pomiędzy Pliną a Amelią coś wyjdzie :D xdd Mam nadzieję, że będziesz mnie informować o nowych notkach :) Pozdrawiam ^^
    siatkowkowa-milosc1.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń