poniedziałek, 15 lipca 2013

siódmy.

Daniel siedział bez ruchu już kolejną godzinę. Było to strasznie dziwne, bo zazwyczaj trudno było mu usiedzieć w miejscu. Teraz zamarł bez ruchu niczym posąg. Utopił się we własnych myślach. To nie możliwe. To nie może być już koniec. Co się do cholery stało? Te myśli ciągle przelatywały mu przez głowę, a on wciąż nie mógł znaleźć odpowiedzi jakim cudem Skra, Skierka, Skrunia mogła znaleźć się tylko na 5 miejscu. W tym sezonie ciągle coś im nie szło. Przegrali wszystko co mogli. Daniel nie był do tego przyzwyczajony. Był przyzwyczajony do wygrywania i ciągle tego wygrywania był głodny. Z wiekiem coraz bardziej. Wiedział, że reprezentacja to już dla niego zamknięty temat, więc w klubie miał podwójną chęć wygrywania, w pewnym sensie „na zapas”. Ten przegrany sezon da mu kopa do jeszcze cięższej pracy w przyszłym roku. Wiedział to, był tego pewien. Praca była jedyną rzeczą, która  teraz liczyła się dla niego w życiu. Jego rodzina się rozpadła a reszta to mniej lub bardziej ważne ozdobniki, ale wciąż tylko ozdobniki. Daniel miał przed sobą sporo wolnego czasu, jednak nie bardzo wiedział co ma z nim zrobić. Najpierw odpocznę pomyślał. Najlepiej odpoczywa mu się przy jego ulubionej grze czyli przy GTA V. Jak pomyślał tak zrobił i pierwsze raz od ponad 3 godzin ruszył swój zacny siatkarski tyłek z kanapy. Nie zdążył jednak nawet dojść do komputera, bo zadzwonił jego telefon. Ciekawe kto nie potrafi zrozumieć, że po przegranej raczej nie mam ochoty z nikim gadać. Po spojrzeniu na wyświetlacz Daniel niezmiernie się zdziwił. Co może chcieć ode mnie prezes? Zastanawiał się, ale szybko wcisnął zieloną słuchawkę
-słucham
-Witaj Daniel! Mam dla Ciebie miłą niespodziankę – zaczął prezes Piechocki
-tak? Resovię, Zaksę, Jastrzębski i Delectę zdyskwalifikowali za doping i to my odbierzemy Mistrzostwo Polski? Zażartował Daniel. Prezes jak zwykle poważny i rzeczowy odpowiedział
-naprawdę by cię to zadowoliło? Chciałbyś takiego zwycięstwa?
-w sumie to nie. I tak miałbym świadomość, że sportowo byli lepsi od nas. Przynajmniej w tym sezonie. Ale skoro nadal jesteśmy na 5 miejscu to w jakiej sprawie prezes do mnie dzwoni?
-jutro wieczorem organizujemy kolację sztabu i zawodników podsumowującą cały sezon. Taką nieoficjalną, bez kibiców i fotografów. Na oficjalną przyjdzie jeszcze czas. Obecność obowiązkowa! I możesz przyprowadzić z sobą jakąś towarzyszkę… lub towarzysza. Jak wolisz. Cześć.
                Prezes w wyraźnie dobrym humorze – jakby było się z czego cieszyć – zakończył rozmowę ze środkowym. Ten mruknął tylko w przestrzeń pustego mieszkanie super i znów padł na kanapę. Zupełnie przeszła mu ochota na grę oraz na robienie czegokolwiek. Analizował to co przekazał mu prezes. Możesz przyprowadzić z sobą jakąś towarzyszkę. To zdanie dźwięczało mu w głowie. Doskonale wiedział, kogo przyprowadzi Grzegorz. Tylko czy był gotowy na spotkanie z byłą żoną? Czy miał ochotę ją widzieć? Wraz z myślami o Natalii wróciły wszystkie pytania, które dręczyły go jeszcze niedawno. Czy Grzegorz jest ojcem Lenki? Brał pod uwagę różne scenariusze. Nie był pewien, czy chce znać prawdę. Nie chciał kolejny raz tego roztrząsać. Zamiast tego chciał zastanowić się nad inną kwestią. Nie wiedział, czy powinien iść sam, czy wziąć kogoś do towarzystwa, żeby pokazać żonie, że nie jest wcale samotny. Doskonale wiedział, że jest kompletnie samotny, ale nie chciał by i ona o tym wiedziała. Pomyślał o Amelii. Na chwilę obecną nie znał innej dziewczyny, która mogłaby udawać jego partnerkę. Zawahał się jednak. Zabranie Amelii oznaczało miliony pytań od kolegów z drużyny. Mogliby pomyśleć, że faktycznie są razem.  Że Daniel coś do niej czuje. A co mnie obchodzi zdanie innych? Ważne, że ja wiem jak jest. Pomyślał i ponownie sięgnął po telefon. Wybrał dobrze znany mu numer i czekał. Doczekał się.
-witam cię przystojniaku
-cześć piękna. Sprawa jest. Masz jutro wolny wieczór?
-dla Ciebie zawsze!
-cieszę się. A miałabyś ochotę pójść ze mną na klubową kolację i odegrać szczęśliwą parę? Powiedział po prostu Pliński, bo nie lubił owijania w bawełnę. Zgodziła się. Tak po prostu. Uwielbiała takie gierki.

Daniel stanął przed drzwiami Amelii. Znów się zawahał. Nie wiedział czy nie będzie lepiej jak na spotkanie klubowe wybierze się sam. Z wahaniem nacisną dzwonek. Gdy drzwi się otworzyły i ukazała się w nich Amelia jego wątpliwości zupełnie zniknęły. Wyglądała świetnie. Czerwona sukienka, wysokie czarne szpilki i ostry makijaż. Zrobiła na Danielu ogromne wrażenie.
-wow! Wyglądasz ekstra! Tylko tyle był w stanie z siebie wydusić
-dziękuję, ale idziemy czy będziesz tak stał i gapił się na moje cycki?
-bardzo chętnie pogapiłbym się na nie bez tej pięknej sukienki. Ale masz rację – musimy iść.
Gdy dotarli na imprezę wszyscy już byli. Daniel i Amelia mieli miejsce między Wlazłymi i Winiarskimi. Idealnie? Nie do końca, bo naprzeciwko siedział Grzegorz i Natalia. Na początku Daniel czuł się trochę niezręcznie, ale polepszyło mu się, gdy zaczęli odgrywać z Amelią parę. Drobne gesty wystarczyły, aby wszyscy je zauważyli. Niewinny buziak skradziony z ust Amelii, poprawienie kosmyku jej włosów, tajemniczy szept, głębokie spojrzenie w oczy. Wyglądali na szczęśliwie zakochanych. Przyjaciele patrzyli na nich ze zdziwieniem, bo nic nie wiedzieli o nowej miłości Daniela. Natalia była dość skrępowana obecnością swojego byłego męża tak blisko i to z inną. Czyżby odzywał się w niej syndrom psa ogrodnika? Pomyślał Daniel, gdy kolejny raz przyłapał swoją byłą na przypatrywaniu się Amelii, gdy płonęła rumieńcem pod jego spojrzeniem i szukała ratunku u wiceprezesa kurczowo ściskając jego rękę. A sami „zakochani”? Oni świetnie bawili się odstawiając ten spektakl. Czuły szept Daniela tak naprawdę brzmiał nawet nie wiesz jaką mam ochotę zerwać tę sukienkę z ciebie. Nawet tu i teraz. Gdy patrzyli się sobie w oczy błyszczały w nich wesołe ogniki pożądania, zrozumienia i wzajemnego podziwu dla świetnej gry aktorskiej.

Gdy cała farsa się skończyła wyszli za rękę z sali i zaraz po przekroczeniu progu zaczęli się głośno śmiać. Szybko dotarli do mieszkania Amelii i bardzo przyjemnie spędzili resztę wieczoru, noc i poranek.
***

Witam. Strasznie długo mnie tu nie było, bo ponad 5 miesięcy! i nie wiem, czy moje przeprosiny się na coś zdadzą. Powinnam się wytłumaczyć? pewnie tak, chociaż pewnie to nic nie da. Nie było mnie bo miałam ogrom zajęć na uczelni, bo nie miałam weny i utknęłam w martwym punkcie opowiadania, bo było mi szaro, bardzo szaro. Teraz jest lepiej i wróciłam. Może na chwilkę, może na stałe. Może powstanie coś nowego a może zakończę wszystko wraz z zakończeniem niegrzecznego. Nie wiem, nic nie obiecuję. Nie wiem też, czy jest sens ciągle Was informować, bo nie wiem czy ciągle będzie to ktoś czytał. Po takiej nieobecności w blogowym świecie pewnie już się w nim nie odnajdę. Spróbuję jednak. Pozdrawiam. A. :D

niedziela, 10 marca 2013

szósty.


                Niedziela zdecydowanie nie była ulubionym dniem siatkarza. Taki stan rzeczy miał miejsce od rozwodu. Kiedyś był to jedyny dzień w tygodniu, który Daniel mógł spędzić z rodziną. Dziś już tak naprawdę nie miał rodziny, więc i niedziela stała się pusta i samotna. Kiedyś czekał na ten dzień, dziś chciał go tylko przetrwać. Ze względu na to, że do gorliwych katolików już nie należał, o ile w ogóle jeszcze wierzył, to niedziela była dla niego dniem zakupów, sprzątania mieszkania, robienia prania i innych drobnych czynności. Chociaż były również niedziele, które lubił. Szczególnie takie, podczas których grali mecz. Jeśli jeszcze wygrali, to już całkiem uwielbiał te dni. Ta niedziela jednak taka nie była. Ciągnęła się jak flaki z olejem. Daniel według swojego wolno-niedzielnego rytuału postanowił wybrać się na zakupy, które polegały na tym, że najpierw przygotowywał listę najpotrzebniejszych rzeczy, po czym w sklepie okazywało się, że zgubił ją gdzieś po drodze lub nie zabrał z domu i później chodził po sklepie wrzucając do koszyka wszystko, co wpadnie mu w oko. Najczęściej kończyło się na tym, że wracał do domu z całą masą rzeczy których nie potrzebuje oraz bez tego po co pojechał.
                Daniel chodząc po sklepie myślał o byłej żonie. Było mu przykro, że całe jego małżeństwo było oparte na kłamstwie. Może ona się po prostu zagubiła i byłoby lepiej gdybym dał jej na spokojnie wszystko wyjaśnić? Pytał sam siebie stojąc przy półce ze zdrową żywnością. Nie, Daniel nie jadł kiełków sojowych ani nic w tym stylu. Po prostu przechodząc zatrzymał się w tym akurat miejscu i pogrążył w rozmyślaniach. Patrzył niewidzącym wzrokiem w przestrzeń. Nagle coś przykuło jego uwagę. Kilka metrów przed nim stała para. Kobieta miała czapkę zupełnie identyczną jak ta, którą kupił żonie, gdy byli kiedyś na zakupach. Kobieta nagle odwróciła się i znieruchomiała. Daniel też zamarł, bo okazało się, że to faktycznie jego żona. W tym momencie jego spojrzenie spotkało się ze wzrokiem mężczyzny, którego trzymała za rękę Natalia. Był to dla Daniela kolejny szok, bo okazało się, że nowym wybrankiem jego byłej żony jest nie kto inny jak wiceprezes Skry – Grzegorz. Ciekawe czy jego też zdradza. Pomyślał Daniel, a zaraz za tą myślą przyszła fala pytań, których absolutnie by nie chciał. Czy byli razem już podczas trwania ich małżeństwa? Czy to on jest ojcem Lenki? Nie, na to pytanie Daniel nie chciał znać odpowiedzi. Jeszcze nie teraz. Jeszcze nie jest na to gotowy i nie wie, czy szybko będzie. Nie chcąc już dłużej stać tam jak idiota i mierzyć się z nimi wzrokiem. Zabrał swój wózek i szybko ruszył w stronę kas nie oglądając się na zostawioną za plecami parę.
                Daniel siedział w samochodzie na parkingu wielkiego supermarketu i nie wiedział co ze sobą zrobić. Czuł się jak sparaliżowany. Nie, nie był zazdrosny o Natalię, o to, że się z kimś spotyka. Nie czuł absolutnie żalu do Grześka, że jest obecnym mężczyzną byłej żony Daniela. Środkowy nie jest przecież psem ogrodnika. Natalia jest wolna i może się spotykać z kim tylko chce. Paraliż ten wywołało jedno pytanie tłukące się w jego głowie i nie dające mu spokoju Czy Lenka jest córką Grześka? Daniel wiedział, że będzie musiał się tego dowiedzieć, aby móc normalnie funkcjonować mijając codziennie Grzegorza na korytarzu hali Energia. Ale nie chciał tego wiedzieć dziś. Wiedział, że musi się uspokoić i oczyścić z nadmiaru emocji zanim zacznie rozmowę z żoną.
                Znał dwa sposoby na rozluźnienie i pozbycie się złości. Jeden z nich – alkohol zdecydowanie odpadał, ponieważ Daniel był profesjonalistą a jutro rano miał trening więc nie mógł się zalać na smutno. Drugim sposobem był dobry seks i Daniel wiedział, kto może mu w tej kwestii pomóc. Wybrał więc numer na swojej komórce i czekał, aż przestanie grać melodyjka ustawiona przez Amelię jako oczekiwanie na połączenie, czyli Kings of Leon – Sex on fire. Na myśl jak dobrze pasuje dziś ta piosenka, Daniel aż się uśmiechnął. Gdy usłyszał w słuchawce słodki głos Amelii mówiący
-witaj panie siatkarzu – jego uśmiech stał się jeszcze szerszy – czegóż to pragniesz w tę smętną niedzielą?
-ciebie oczywiście – odparł Daniel bez ogródek, bo nie wiedział sensu ukrywania swoich zamiarów. Niepisana umowa między nimi była taka, że łączy ich tylko dobry seks. Bardzo dobry nawet. Obojgu to pasowało. Bez miłości i zobowiązań. Wszystko tylko dla obopólnej przyjemności i za zgodą obojga.
-w takim razie widzę, że mamy podobne pragnienia. Zapraszam do siebie. Kupiłam dziś dobre wino i, chociaż miałam je wypić sama, chętnie się nim z Tobą podzielę.
-będę za pół godziny.
-czekam. Powiedziała po czym się rozłączyła.
Daniel pojechał do domu, szybko rozpakował zakupy i spakował swoją torbę treningową, którą wrzucił do auta na wypadek, gdyby się odrobinę zasiedział u Amelii. Później było już tylko wino, kobieta i seks. 

***

Zacznę od przeprosin, bo nie było mnie tu cholernie długo. Powodów mojej absencji jest kilka. Pierwszym jest kompletny brak czasu. Nie wiem co to się ostatnio porobiło, ale każdą chwilę mam czymś zapełnioną. Chociaż chyba wiem - moja uczelnia uważa, że jesteśmy cyborgami nie mającymi życia osobistego, albo chciałaby z nas takich zrobić. Ale my, dzielni studenci, nie dajemy się i wyrywamy każdą wolną chwilę tylko dla siebie. Jako, że tych chwil jest niezbyt dużo, to zawsze były plany na coś innego niż pisanie. Poza tym Daniel jest strasznie oporny i nie chce się dać łatwo opisywać. Moja wena poszła sobie gdzieś i nie chciała wrócić. Ale może się udało? Może będzie trochę lepiej? Nie wiem i nic nie obiecuję. Jak coś się urodzi dalej to pierwsi się o tym dowiecie, bo utknęłam w martwym punkcie ostatnio. I jest jeszcze jedna rzecz za którą chciałam bardzo przeprosić. Mianowicie za to, że mam ostatnio ogromne zaległości w czytaniu Waszych blogów. Powód jest taki jak powyżej. Wybaczycie? Pozdrawiam. Adrenalina

wtorek, 12 lutego 2013

Piąty.


                Szczęśliwie stan Lenki z dnia na dzień był lepszy. Mała miała silny organizm. Daniel zaglądał do niej codziennie, czasem nawet dwa razy dziennie. Gdy tylko w sali pojawiała się jego żona, Daniel wychodził, gdy on wchodził, ona wychodziła. Unikali siebie. Nie chcieli ze sobą rozmawiać. Nie byli gotowi. Daniel nie chciał wiedzieć. Nie było mu to do niczego potrzebne. Bo co by to dało? Co jeśli by się okazało, że zna biologicznego ojca dziecka? Nie, nawet nie chcę o tym myśleć. Potrząsnął głową i odpędził od siebie nieprzyjemne myśli.
                Właśnie wrócił do domu po ostatnim treningu w tym tygodniu. Mecz, który mieli grać w niedzielę został przełożony na środę. Daniel ucieszył się z tego powodu. Miał dla siebie pół soboty i całą niedzielę. Zastanawiał się, co zrobić z tak pięknie zapowiadającym się czasem. Od razu chciał pojechać do Lenki, ale przypomniało mu się, że mała wyszła ze szpitala i pojechała z matką do dziadków trochę odpocząć i całkowicie dojść do siebie. Wtedy przypomniał sobie o Amelii i postanowił spróbować właśnie z nią spędzić ten wieczór. Przez całe zamieszanie związane z wypadkiem długo się do niej nie odzywał. Miał jednak nadzieję, że ona jeszcze go pamięta. Po kolejnym wysłuchanym sygnale chciał już zrezygnować, ale w tym momencie usłyszał słodkie:
-słucham uważnie. Daniel usłyszał w jej głosie, że się uśmiechnęła.
-cześć. Mówi Daniel. Mam nadzieję, że mnie pamiętasz.
-jakbym mogła zapomnieć najlepszego siatkarza wśród kochanków i najlepszego kochanka wśród siatkarzy. Długo kazałeś mi czekać na swój telefon.
-ostatnio miałem urwanie głowy. Za dużo by mówić. W każdym razie pomyślałem dziś, że może wpadłabyś wieczorem np. na piwo i fajkę albo na coś innego? Zapytał swoim najseksowniejszym głosem
-nawet nie wiesz jaką mam na to ochotę. Szczególnie na owo coś. Niestety odrobinę się spóźniłeś. Dosłownie przed chwilą była u mnie moja sąsiadka i obiecałam jej, że dzisiejszy wieczór zarezerwuję dla niej. Nie wiem dokładnie co wymyśliła, ale już się zgodziłam. Przykro mi.
-mi tez przykro, ale rozumiem. Mam nadzieję, że nadrobimy to kiedyś?
-z ogromną przyjemnością.
-w takim razie zadzwonię jutro i się zgadamy, a teraz wybacz, bo ktoś się do mnie dobija. Do usłyszenia.
-do usłyszenia. Powiedziała i rozłączyła się.
                Daniel poszedł otworzyć drzwi. Za nimi zobaczył młodego środkowego Bełchatowskiej drużyny – Karola. Szczerze się zdziwił, bo nie byli umówieni, a widzieli się jakieś pół godziny wcześniej na treningu.
-no witam. Co cię do mnie sprowadza? Zapytał wpuszczając go do środka.
-ja tylko na chwilę. Mam jeszcze kupę pracy. Wiesz, że przedwczoraj wprowadziłem się do nowego mieszkania.
-wiem, ale co to ma do twojej wizyty?
-bo planowaliśmy z Olą skromną imprezę w przyszłym tygodniu, ale skoro odwołali nam jutrzejszy mecz, to możemy zrobić mniej skromną imprezę dziś. Zaraz po treningu popędziłem do domu, zapytać, co Ola na to i zgodziła się. Dlatego nie mówiłem nic wcześniej. Mam nadzieję, że nie masz żadnych planów.
-już mam – uśmiechnął się Daniel – o której mam u was być.
-około 20. Ja muszę spadać, bo Olka urwie mi głowę, że zostawiłem ją samą z ogarnianiem całej imprezy. Do zobaczenia.
                Punktualnie o 20 daniel zjawił się Karola. Wszedł do salonu gdzie była już większość jego kolegów z drużyny oraz ich partnerki. Było też kilka osób, których nie znał. Podejrzewał, że to znajomi Oli. Postanowił iść się z nią przywitać, w końcu to gospodyni, więc wypada. Ola ciągle jeszcze uwijała się w kuchni. Gdy wszedł doznał lekkiego szoku. Zobaczył Amelię.
-Witaj – powiedział podchodząc do Oli. Amelia podniosła wzrok, ale nie wyglądała na mocno zdziwioną – piękne macie mieszkanie.
-dziękuję. Idę zanieść jedzenie do salonu. Poznaj proszę naszą sąsiadkę, Amelię.
-my się już znamy – odpowiedzieli równocześnie i wszyscy roześmiali się. Ola opuściła kuchnię z pysznie wyglądającymi przekąskami.
-co Ty tu robisz? Zapytał Daniel.
-Ola z Karolem wprowadzili się tu niedawno. Jeszcze podczas remontu ich mieszkania poznałam Olę. Czasem coś jej pomogłam. Karola nigdy wcześniej nie spotkałam, tak się jakoś dziwnie złożyło. Nie wiedziałam więc kim jest jej ukochany. Dziś Ola wpadła mi powiedzieć, że zaprasza mnie wieczorem do siebie. Gdy przyszłam okazało się, że jej Karol to również gracz Skry. Domyśliłam się, że też tu będziesz. Chyba jednak było nam pisane zobaczyć się dziś.
-chyba jednak było nam dziś pisane to coś, co zamierzam z tobą robić choćby w nowej sypialni Karola. Daniel spojrzał jej w oczy.
-mam lepszy pomysł. Chodź. Powiedziała Amelia i pociągnęła go za sobą do salonu. Stanęli i zaczęli gawędzić z Mariuszem i Pauliną. Rozmawiali o wszystkim i o niczym, jak to zwykle na takich imprezach bywa. Podeszła do nich Ola i również przyłączyła się do rozmowy. Nagle Amelia powiedziała dziwnie słabym głosem.
-jejku ale kręci mi się w głowie, chyba zaraz…. nie dokończyła i osunęła się na ziemię. W ostatniej chwili przed upadkiem uchronił ją Daniel. Po chwili Amelia ocknęła się.
-co się dzieję? Zapytała.
-zemdlałaś. Chyba powinniśmy wezwać karetkę. Powiedziała przejęta Ola.
-nie przesadzaj. To zwykłe omdlenie. Nic mi nie będzie. Po prostu wrócę do domu i się położę.
-w takim razie chociaż cię odprowadzę.
-powinnaś zostać, w końcu to twoja impreza – tym razem to Daniel się wtrącił – ja ją odprowadzę i dopilnuję. Powiedział stanowczo.
-dziękuję ci – powiedziała Ola.
-to my już pójdziemy – Amelia rozejrzała się po salonie. Uwaga wszystkich gości była skupiona na niej – i przepraszam za przedstawienie. Bawcie się dobrze.
                Gdy tylko drzwi mieszkania Oli i Karola zamknęły się za nimi Amelia roześmiała się.
-nie sądziłem, że taka dobra z Ciebie aktorka – powiedział Daniel, który momentalnie się wszystkiego domyślił.
-szczerze to ja też nie, ale przynajmniej mamy teraz całą noc i całe moje mieszkanie dla siebie, a nie tylko sypialnie Karola przez chwilę. Powiedziała to patrząc mu lubieżnie w oczy. I faktycznie mieli jej mieszkanie całe dla siebie i skrzętnie to wykorzystali. 

***

Witam. Na wstępie chciałam Was bardzo przeprosić, bo ostatnio nie zawsze jestem na bieżąco z waszymi blogami. Mam strasznie mało czasu. Wróciłam do domu na ferie odpocząć, a ciągle gdzieś pędzę. Nadrabiam towarzyskie znajomości, bo odkąd wyjechałam na studia bardzo rzadko bywam w domu. Korzystając z okazji, że tradycyjnie już nie mogę zasnąć podrzucam Wam nowego Daniela. Pozdrawiam. A. 

piątek, 1 lutego 2013

Czwarty.


Lence potrzebna była krew. Daniel nie wahał się ani chwili.
-chcę oddać krew dla Lenki. Powiedział wchodząc do pokoju pielęgniarek.
-nie ma problemu. Jaką ma pan grupę krwi?
-AB, o ile dobrze pamiętam Rh+. Proszę moment poczekać, mam przy sobie książeczkę dawcy krwi i tam jest napisane, zaraz sprawdzę. Daniel znalazł swoją książeczkę honorowego dawcy krwi i szybko podał ją pielęgniarce. Ta wzięła od niego książeczkę i zrobiła dziwną minę.
-rzeczywiście AB Rh+. Powiedziała z wahaniem po chwili ciszy. Lenka ma co prawda 0 Rh- ale… ale i tak może pan oddać krew. Powiedziała i spojrzała na niego uważnie. Widziała, że zrozumiał co to oznacza. Na twarzy miał zrezygnowany wyraz twarzy.
-wie pani,nigdy nie byłem jakoś wybitny z biologii, ale coś tam pamiętam. Skoro ja mam grupę AB a Lenka 0, to znaczy, że ja… że nie mogę być… że to niemożliwe abym był jej ojcem. Prawda? Zapytał z bólem.
-niestety. Strasznie mi przykro.
-wie pani co? I tak oddam krew. Pewnie się komuś kiedyś przyda.
                Daniel siedział załamany na korytarzu. Gdy jechał do szpitala myślał, że nie może być już gorzej. Jego ukochana córeczka miała wypadek i jest w ciężkim stanie w szpitalu. Życie zakpiło z niego i pokazało mu, że jednak może. Okazało się, że jego ukochana córeczka tak naprawdę nie jest jego. Mimo, że od urodzenia to on o nią dbał i on ją wychowywał to nie jest jego córeczka. To nie krew z jego krwi, ciało z jego ciała. Czy to zmieniło jego podejście do córeczki? Nie. W końcu to nie jej wina i nadal ją kochał, i zawsze będzie. To jednak zmieniło jego podejście do żony. Diametralnie. Gdy przyjechał do szpitala i zobaczył ją zapłakaną i martwiącą się o dziecko pomyślał, że może mógłby jej wybaczyć, zrobić to dla Lenki. Teraz już tak nie myślał. Czuł się oszukany. Zawaliło mu się życie. Po raz kolejny. Po jego policzku spłynęła jedna łza. Samotna, tak samo jak on.
                Wszedł do sali. Jego była żona leżała na łóżku. Ucieszyła się na jego widok. Daniel był daleki od zadowolenia, szczególnie z powodu spotkania z byłą żoną.
-wiadomo coś więcej niż wcześniej? Zapytała z napięciem.
-i tak, i nie. Odpowiedział smutno Daniel.
-dlaczego jesteś taki tajemniczy. Co z Lenką?
-została przeniesiona na salę pooperacyjną i najbliższe doby będą decydujące, ale to już wiesz. Lekarze są jednak dobrej myśli. Ma silny organizm i na pewno z tego wyjdzie. A co do nowości to dowiedziałem się, że zdradzałaś mnie od początku naszego związku, a Lenka nie jest moją córką. Powiedział to z pozornym spokojem, jednak jego głos nasycony był niewyobrażalnym bólem. Natalia zbladła.
-Daniel to wszystko nie tak. Ja wtedy… zaczęła się tłumaczyć, ale Daniel nie dał jej nic powiedzieć.
-zamilcz. Nie chce nic wiedzieć.
                Daniel usiadł przy łóżku Lenki i ją obserwował. Przecież to jego malutka córeczka. To dla niej zawsze był gotów zrobić wszystko. Czy to, że nie jest jej biologicznym ojcem może to zmienić? Nie. To, że kocha ją ponad wszystko nigdy się nie zmieni. Tego był absolutnie pewien. Jego uczucia w stosunku do niej nie zmieniły się ani odrobinę. Ujął delikatnie jej małą rączkę i pocałował.
-wszystko będzie dobrze kwiatuszku – szepnął czule - jestem przy tobie i nigdy cię nie zostawię. 

***

Witam :) Adrenalina i jej ukochana bezsenność znów coś stworzyły. Nie będę się tu rozpisywać, bo wszystko co chciałam przekazać jest powyżej. A tak swoją drogą to dziękuję wszystkim, którzy to czytają i komentują. To naprawdę miłe.

piątek, 25 stycznia 2013

Trzeci.


                Daniel wstał lekko zmęczony, ale zadowolony. Czekał go trening, na który, o dziwo, miał cholerną ochotę iść. Amelii nie było, ale chyba tego właśnie się spodziewał. Nie liczył na wspólne śniadanie ani na całusa przed wyjściem do pracy. Gdy wszedł do łazienki na jego twarzy zakwitł szeroki uśmiech. Na lustrze było napisane krwiście czerwoną szminką To był zajebisty seks. Jakbyś miał jeszcze kiedyś na taki ochotę, to zadzwoń. Niżej znalazł dopisany kredką do oczu numer. Szybko wpisał go do telefonu i wystukał smsa O tak! Ten seks był naprawdę fantastyczny i na pewno kiedyś zadzwonię. D.
                Trening minął mu zdecydowanie za szybko, bo dawno gra nie sprawiała mu takiej przyjemności.
-Danielowi chyba służy stan kawalerski. Dawno nie grał tak dobrze – komentował Winiar w szatni, a reszta tylko mu potakiwała.
-może, aby to, uczcić zjemy jakiś porządny, zdrowy i niskokaloryczny obiad, jak na sportowców przystało? Zaproponował wspaniałomyślnie Mariusz.
-o tak jestem za! Umieram z głodu – zgodził się z najwyższą przyjemnością Pliński, ale zaraz podejrzliwie dodał – ale wy, szczęśliwi małżonkowie, nie powinniście teraz pędzić na obiadek do swoich ukochanych żon?
-normalnie pewnie powinniśmy, ale Daga i Paulina wybrały się dziś razem na cały dzień do SPA. Także jesteśmy z Mańkiem dziś cały dzień do twojej dyspozycji. Cieszysz się?
-super! W takim razie McDonald’s czy KFC? Uśmiechnął się przekornie środkowy.
-miało być zdrowo, więc KFC – stwierdzili Szampon z Winiarem jednocześnie.
                To był naprawdę fajny dzień. Po „obiedzie” było piwko, trochę boksu i koszykówki w telewizji oraz męskie rozmowy, nie koniecznie te poważne.  Czasem nawet sportowcy powinni sobie pozwolić na odrobinę przyjemności. Daniel doskonale przekonał się o tym nie dawno i spodobało mu się to. W końcu to co nie zawsze jest dobre dla ciała, czasem pomaga duszy.
                Wieczorem Daniel kładł się do łóżka zadowolony i gdy już zasypiał jego błogi spokój zakłócił telefon. Gdy spojrzał na ekran i zobaczył, że dzwoni jego była żona skrzywił się lekko, ale odebrał wiedząc, że nie dzwoniłaby do niego bez powodu.
-tak słucham? Powiedział niechętnie.
-Daniel miałyśmy z Lenką wypadek i leżymy w szpitalu. Jakiś pijany kierowca w nas wjechał i leżymy w szpitalu. Uderzenie było od strony Lenki i ona jest teraz operowana…
-w jakim szpitalu jesteście? Zaraz tam będę.
                Po jego spokoju nie zostało już nawet śladu. Pędem wybiegł z mieszkania, nawet go nie zamykając i popędził do szpitala, łamiąc chyba wszystkie możliwe przepisy ruchu drogowego. W duchu ciągle powtarzał swoją mantrę Lenka, kochanie, wytrzymaj. Tatuś już do ciebie jedzie.
                W szpitalu znalazł się w ekspresowym tempie. Szybko odnalazł oddział, na którym została położona jego żona. Była żona, co prawda, ale teraz to się nie liczyło.
-co z nią? Z jego gardła wydobył się tylko zduszony szept i nie wiedział, czy jego żona usłyszała o co pytał, czy po prostu się tego domyśliła.
-cały czas ją operują. Najbliższe godziny będą decydujące.
-a co z tobą?
-nic poważnego. Kazali mi się trochę uspokoić, dali mi nawet jakieś leki, mam jedynie kilka siniaków, jakieś otarcia i prawdopodobnie złamane żebro.
-będzie dobrze, musi być! Powiedział Daniel głosem przepełnionym obawą ale w miarę stanowczym. Sam chciał w to wierzyć. Ujął dłoń Natalii i spojrzał jej w oczy. W tym momencie nic się nie liczyło. Żadna zdrada, rozwód, czy inna różnica miedzy nimi. Teraz liczyło się tylko to, by ich córeczka była zdrowa. Nic więcej.

***

Bo przecież nie zawsze może być szybko, lekko i przyjemnie. Prawda? Rozdział z dedykacją dla SESJI, która zaczyna mi się w poniedziałek. Będzie hardcore, ale może jakoś dam radę. Dostałam dziś pięknego smsa "Ej słońce damy radę, bo przecież jak nie my, to chyba już nikt :)" i w niego uparcie wierzę. Więc ten rozdział po części też dla mojej M., która i tak przecież tego nie czyta, ale co mi tam :) Dobra koniec tej prywaty, pozdrawiam wszystkich i każdego z osobna. Trzymajcie się i oby do zobaczenia wkrótce, przy okazji niegrzecznego nr 4! Buziaki. A.

niedziela, 20 stycznia 2013

Drugi.


-panowie pijemy zdrowie nowego kawalera w Skrze! Krzyknął Winiarski.
-woda to rzeczywiście świetny trunek do opijania takich rzeczy. A woda na treningu to już w ogóle. Rzucił Daniel przewracając oczami.
-stary jesteś wolny! Ciesz się puki znowu cię jakaś nie usidli. Podśmiewał się Maniek.
-nie zamierzam się dać usidlić, ale dobra zabawa jeszcze nikomu nie zaszkodziła…
                Panowie szybko przebrali się i zbierali do domu, do rodzin. Większość z nich miała już zaplanowane wieczory.  Winiar wywiózł synka do teściów i czekał go romantyczny wieczór z żoną. Co nie zdarza się często, więc poleciał do domu jak na skrzydłach. Maniek miał urodziny synka i też szybko zmył się do domu. Daniel natomiast nie spieszył się. Na niego nikt w domu nie czekał. Nikt się o niego nie martwił. Brakowało mu tego. Brakowało mu nawet oskarżeń żony, teraz już byłej, że to siatkówka jest najważniejsza w jego życiu, nie ona. No cóż, było minęło. Pomyślał i prawie niewidocznie wzruszył ramionami. Postanowił, że będzie się bawił. Że teraz jego kolej by stać się panem życia. Dziś postanowił zacząć od kilku piw, żeby rzeczywiście opić swój powrót do wolności. Wstąpił do najbliższego sklepu i kupił kilka zimnych lechów. Nie wiedział co go podkusiło, bo przecież nigdy nie palił, ale kupił też papierosy. Wszedł do parku niedaleko swojego bloku i wyciągnął papierosy. Odpalił i usiadł na ławce głęboko się zaciągając.
-masz może ogień? Usłyszał i od razu odwrócił się do miejsca, z którego ten głos dochodził. Obok ławki stała brunetka o fiołkowych oczach, które od razu zwróciły jego uwagę.
-jasne. Powiedział i wyciągnął zapalniczkę podpalając jej papierosa. –Może mi potowarzyszysz w paleniu?
-w sumie… i tak nie mam nic lepszego do roboty. Powiedziała piękna nieznajoma i usiadła obok niego.
-Daniel jestem. Przedstawił się grzecznie.
-Amelia, miło cię poznać.
                Mimo, że wcale się nie znali ani na moment nie przestawali ze sobą rozmawiać. Było im tak swobodnie. Amelia była otwarta, odważna i wygadana. Zaskakiwała Daniela swoją bezpośredniością. Chociaż ich papierosy dawno się wypaliły oni siedzieli i rozmawiali. O siatkówce i samochodach, bo były to ulubione tematy obojga. Amelia znała Daniela, ale nie wydawała się być tym ani odrobinę skrępowana. On też nie był. To dziwne, bo zawsze gdy ktoś mówił mu, że wie kim jest, zawsze pilnował tego co mówi, bo przecież nigdy nie wiadomo na kogo się trafi.
-a może pójdziemy do mnie, mam piwo. Poświętujemy trochę. Powiedział nagle, bo dopiero przed momentem wpadło mu to do głowy.
-zależy co mamy świętować. Powiedziała z pewną dozą niepewności. Miała nadzieję, że nie rzuci jakimś tandetnym tekstem w stylu „To, że cię spotkałem”. Tego by nie zniosła. Nigdy nie była romantyczką i takie tandetne bzdury ją odpychały.
-och, mój rozwód. Powiedział Daniel z uśmiechem.
-w takim razie bardzo chętnie. Ogromnie jej ulżyło, że nie zamierza jej podrywać.
                Siedzieli w jego mieszkaniu popijając już kolejne piwo. Oglądali mecz koszykówki, o której oboje nie mieli pojęcia. Komentowali jednak żywo zachowania zawodników śmiejąc się przy tym głośno. Daniel, żywo gestykulując, wylał trochę piwa na bluzkę dziewczyny.
-wybacz, niezdara ze mnie.
-a może po prostu pan siatkarz się upił? Zapytała lekko drwiącym tonem.
-nie tak łatwo mnie upić, mam jeszcze całkiem dużo siły.
 -będę musiała ściągnąć tą bluzkę, bo ta mokra plama bardzo mi przeszkadza. Powiedziała patrząc Danielowi w oczy i delikatnie przygryzając dolną wargę. Powoli zaczęła ściągać z siebie bluzkę. Gdy pozbyła się jej Daniel już był blisko, bardzo blisko i zaczynał ją delikatnie całować. Rozbierając kolejne części garderoby znaleźli się w sypialni siatkarza.
-Tylko się we mnie nie zakochaj. Powiedziała Amelia przyciągając go do siebie, żeby zachłannie wpić się w jego usta.
-nie zamierzam. Wyszeptał jej do ucha, po czym oboje oddali się cielesnej rozkoszy.

***

Długo mnie tu nie było, ale musiałam sobie zrobić przerwę. Ogrom zajęć jakie miałam nie bardzo pozwalał mi się skupić na pisaniu. A co do rozdziału, to cóż mogę powiedzieć? Od początku wiedziałam, że publikowanie tego, to nie jest pomysł stulecia, a teraz się tylko w tym utwierdzam. Ale cóż. Jak zaczęłam, to może i skończę. Pozdrawiam. A.

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Pierwszy.


                Daniel niechętnie wyszedł z mieszkania, gdy Michał do niego zadzwonił, że czekają już pod domem. Ich dzisiejszym kierowcą była Daga. Winiar to ma szczęście. Pomyślał Pliński gdy zobaczył Winiarską. Taka żona to rzeczywiście skarb. Zawsze uśmiechnięta, zawsze kibicuje na meczu swojemu ukochanemu mężowi, nie robi bzdurnych awantur i tylko jego kocha. A przede wszystkim jest wierna. To miało w tym momencie największe znaczenie dla środkowego. Nie wiedział wtedy jeszcze jak bardzo się myli, co do Dagmary.
                Winiara i Szampona dawno nie widział w takich humorach. No tak. Męskie wyjście, bez żon i dzieci nie zdarzało im się często. Żel na włosach i, jakby przyklejony na jakiś super mocny klej, uśmiech sprawiał, że od razu wyglądali jak królowie imprezy. Widać było, że mieli na tę imprezę straszną ochotę. Nie można było tego jednak powiedzieć o Danielu. On tej ochoty nie miał ani odrobiny. Jeszcze mniej ochoty miał na wysłuchiwanie Mariuszowego chrapania przez całą noc. Ciekawe jak Paulina to znosi. Muszę ją o to zapytać przy najbliższej okazji.
                W miarę trwania imprezy Pliński coraz bardziej przekonywał się do tego ich pomysłu. Działo się tak pewnie pod wpływem wypitego alkoholu, energetycznej muzyki wylewającej się z głośników oraz widok pięknych kobiecych ciał wszędzie dookoła. Daniel nie ukrywał swojego zainteresowania płcią przeciwną. W końcu jestem wolnym człowiekiem. Wolno mi się zabawić. Usprawiedliwiał się w myślach, podchodząc do uroczej, sporo od niego młodszej brunetki z pięknym biustem i jędrnymi pośladkami, które kusa czerwona sukienka ledwo zakrywała. Nie zwracał uwagi na Mariusza i Winiara, którzy pewnie siedzieli w boksie albo niewinnie bawili się z jakimiś dziewczynami. On miał dziś ochotę na coś innego, coś odważniejszego. Miał ochotę na niezobowiązujący seks, a zdał sobie z tego sprawę w zasadzie dopiero niedawno. Dopiero rozpalone ciało pięknej kobiety o imieniu Olivia, wijące się coraz śmielej wokół niego uświadomiło mu, że naprawdę ma na nią ochotę. Wiedział czego chce, ona też nie liczyła na romantyczną historię z happy endem. Zrozumiał to bardzo wyraźnie gdy wyszeptała wprost do jego ucha pytanie, które i jemu kołatało się w głowie od pewnego momentu:
-u ciebie czy u mnie?
-u mnie. Odpowiedział stanowczo po czym łapiąc ją za rękę wyprowadził ją na zewnątrz. Miedzy namiętnymi pocałunkami w oczekiwaniu na przyjazd taksówki zdążył tylko wystukać szybkiego smsa do Wlazłego o treści Poradzicie sobie sami, dzieciaki? Ja spadam do domu. I nie martwcie się. Nie sam. P.S. nawet nie próbujcie tego sprawdzać, bo będę mocno zajęty!
                Seks z Oliwią uświadomił Danielowi jedną bardzo ważną rzecz. Był głupi będąc do tej  pory skrajnie monogamiczny w dodatku sądząc, że jest to fajne. Wiedział, że pora to zmienić, że tym razem to jego czas na zabawę. Nie było to na pewno delikatne zbliżenie. Był to dziki i namiętny seks. Momentami odrobinę brutalny. Żadne z nich jednak nie narzekało. Oboje wiedzieli czego chcą i jednocześnie jak najlepiej zaspokoić drugą osobę. Jęki Olivii było słychać pewnie w całym bloku. Daniel jednak nie przejmował się tym. Była boska. Odrobinę pijana i konkretnie napalona. Zupełnie tak jak on.
                Gdy obudził się rano był sam. Nie przeszkadzało mu to. Nie o to przecież chodziło tej nocy. To była tylko dobra zabawa. Oliwia nie zostawiła ani numeru telefonu, ani adresu. Nie musiała. Oboje wiedzieli, że więcej się nie spotkają. O jej istnieniu i tak niedawnej obecności w jego łóżku przypominał tylko zapach jej słodkich perfum oraz czerwone stringi zostawione na żyrandolu. 

***

Miało być dopiero w piątek, ale jest dziś. Cóż. Mam nadzieję, że mi wybaczycie.